Całe życie czekałam na to, co teraz udało mi się osiągnąć

Agnieszka 18 kg mniej

Podstawowe informacje

Wiek: 45 lat

Zawód: technik ekonomista

Waga przed dietą: 78 kg

Waga po diecie: 60 kg

Czas diety: 10 miesięcy

Poprzedni rozmiar: XL/2XL

Obecny rozmiar: S/M

SCHUDŁA O 3 ROZMIARY

Zaprezentowane rezultaty to wyniki indywidualne poszczególnych osób. Osiągnięcie takich samych efektów podczas odchudzania przez innych nie jest gwarantowane. Zdjęcia i informacje zamieszczone na stronie są autentyczne.

Agnieszka przed kuracją
Agnieszka - po kuracji Naturhouse

Historia metamorfozy

Agnieszka jest doskonałym przykładem na to, że nigdy nie należy dać za wygraną. Zawsze jest dobry czas, żeby zawalczyć o siebie. Jej to się już udało i teraz cieszy się całkiem nowym życiem.

Całe życie myślała, że dieta to nie najlepszy pomysł dla niej, bo przecież jest bardzo zabiegana, nie znajdzie więc czasu na przygotowywanie posiłków. Dlatego co jakiś czas próbowała  krótkoterminowych kuracji, ale po pewnym czasie kilogramy wracały i znów wszystko zaczynała od początku. W dodatku dieta zawsze kojarzyła jej się z głodówką. – Po modnej owocowo-warzywnej diecie byłam wykończona. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, na samą myśl o posiłku miałam mdłości – Agnieszka Gawor wspomina wcześniejsze próby odchudzania.

W dodatku dużym problemem był stres, z którym nasza bohaterka zupełnie sobie nie radziła. – Gubiło mnie to, że zajadałam problemy, a te coraz bardziej się nawarstwiały. Słodycze wprowadzały mnie w chwilową euforię. Czasem nawet myślałam, że jedyną radość daje mi właśnie jedzenie. Czułam się wtedy szczęśliwa. Niestety, to była droga donikąd – wyznaje Agnieszka.

Z każdym dniem nasza bohaterka coraz gorzej się czuła i powoli przestawała mieścić się w ulubione ubrania. W dodatku partner zaczął delikatnie zachęcać Agnieszkę, żeby pomyślała o sobie. – Najpierw, jak przystało na zodiakalnego Barana, zbuntowałam się, bo co mi będzie facet dyktował warunki, ale potem zrozumiałam, że przecież on to robi z troski o mnie. Zresztą sama też chciałam lepiej wyglądać. Pomyślałam więc, że trzeba wreszcie się za to zabrać i postanowiłam skorzystać z pomocy dietetyka, bo wiedziałam, że sama sobie nie poradzę.

Na pierwszej wizycie w Naturhouse Agnieszka się rozpłakała. – Kiedy zaczęłam opowiadać, jak na co dzień funkcjonuję, to uświadomiłam sobie, że coś strasznego zrobiłam ze swoim życiem. Pani dietetyk nic nie powiedziała, nie skomentowała, nie usłyszałam ani jednego słowa krytyki – nasza bohaterka przyznaje, że po powrocie do domu wszystko, co niezdrowe, wyrzuciła z lodówki.

Z jadłospisu Agnieszki na dobre zniknęły ciasta, pszenne pieczywo, kiełbasa, kurczak z rożna, pierogi, fast foody. Teraz królują ryby, owoce, warzywa, nabiał. – Na nowo odkryłam ryby, przyrządzam je przynajmniej dwa razy w tygodniu, polubiłam także awokado. Moim hitem jest zupa meksykańska. Sama piekę chleb orkiszowy na jogurcie naturalnym.

Najważniejsza zmiana dotyczy jednak wody, której Agnieszka w ogóle nie piła. Zastępowała ją siedmioma kawami (każda z czterema łyżeczkami cukru!) i słodkimi sokami. – To było jak narkotyk, kawa mnie uspokajała, myślałam, że to wystarczy, bo przecież to też napój. Aż wstyd się przyznać, ale dopiero dzięki Naturhouse przekonałam się, jak ważna jest woda. I teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. Najbardziej smakuje mi z miętą albo grejpfrutem – mówi klientka.

A co na to wszystko partner Agnieszki? – Jest zachwycony i bardzo dumny, chwali się mną przed kolegami – śmieje się nasza bohaterka i dodaje, że teraz już nigdy nie będzie otyła. – Dożywotnio co kilka miesięcy będę odwiedzać Naturhouse, aby skontrolować wagę. Bo przecież całe życie czekałam na to, co właśnie udało mi się osiągnąć.